avatar Jedrkowy blog rowerowy.






Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jedreks.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Poznaj swój kraj

Dystans całkowity:1899.94 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:35
Średnia prędkość:15.73 km/h
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:54.28 km i 3h 35m
Więcej statystyk
  • DST 113.06km
  • Sprzęt Szkot

Przez Kampinos nad Zalew...

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 10.03.2015 | Komentarze 4

..czyli dwie stówki pękły: pierwsza stówka to dystans, a druga to znalezienie setnej skrzynki OC :-)

Ale po kolei. Planowałem jechać w sobotę, jednak prognozy wyraźnie zalecały niedzielę, miała być wiosna, słońce i upały. Wyjechałem o 8:20 - kierunek Kampinos. Tam udało mi się uniknąć rozpiaszczonych szlaków, ale trafił się telepator ;-). Po wyjechaniu z lasu poczułem ze jednak wieje, na szczęście z boku i nie bardzo mocno :-). Po 50 km dojechałem do Nowego Dworu Mazowieckiego. Tu miałem zdecydować: jechać dalej, czy wsiąść do pociągu. Wygrała opcja dalszego kręcenia :-). Ruszyłem wałem nad Narwią, a po pewnym czasie, aby złamać tę wałową monotonię odbiłem na czerwony szlak. Po jakimś kilometrze jazdy, polna droga zmieniła się z rozmiękłą, trawiastą ścieżynkę, czasem rozjeżdżoną jakimiś terenówkami. Przeklinałem tę decyzję i tęskniłem do nudnego wału :-) Obejrzałem sobie zaporę w Dębem i dalej, wzdłuż Narwi jechałem do Zegrza. I Tu spotkała mnie niespodzianka. Nad jeziorem 10 km ode mnie, odpoczywał sobie  Zarazek, spojrzał na Endomondo, i postanowił wyjechać mi na spotkanie. :-) Kolejne 17 km przejechaliśmy razem, z przerwą na odkrycie Zarazkowej skrzynki (+zdobycie certyfikatu :-)) i kiełbaskę z piwem w "Pilawie". W zapadającym zmroku jechaliśmy wzdłuż Kanału Żerańskiego i rozstaliśmy się w okolicy Stanisławowa. Zarazek pomknął bezpośrednio do domu, a ja na PKP. Przegapiłem moment kiedy na liczniku wybiło 100km, ale było to jeszcze przed Legionowem ;-).  Po 10 minutach na peron zajechał piękny i błyszczący Elf. Ostatnie 5 km z Centralnej przejechałem całkiem żwawo, napędzany już tylko euforią :-) . 
113km, z czego ponad 70 w terenie  - tyłek boli, uda bolą, ale satysfakcja ogromna!  


Mapka.



Cmentarz w Palmirach.


Przygnębiające bagniska.


Opuszczona baza rakietowa

Miejsce obsługi keszera :-)


S7 - pierwszy raz z tej perspektywy ;-)


Nad Wisłą w NDM.


Nad Narwią. Działobitnia św. Michała.


Chyba koszary.


Ciągnące się kilometrami wały.


Dwumetrowe trzciny na czerwonym szlaku.


Radosny powrót pod wał :-)


Nad zalewem.



w Elfie.


  • DST 27.00km

Bieszczady jeszcze raz

Niedziela, 21 września 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 4

Ostatni tego roku wypad w ulubione góry. Najpierw wycieczka piesza na Bukowe Berdo i Tarnicę, a potem jeszcze rundka rowerem wokół Jeleniowatego. Pusto, cicho, brak ludzi, a na horyzoncie przyroda, kwintesencja Bieszczadów. 

Na Bukowym trochę chmurno...

ale czasem światło piękne!


Pozostałości kolejki wąskotorowej nad strumieniem Roztoki.


Podjazd na taras widokowy pod Borsuczynami.


Tarnawa Niżna wita.


Opuszczona stanica konika huculskiego w Tarnawie.


Ale rowerem wjechać się dało ;-)


Telepator graniczny.


Cerkwisko w Dźwiniaczu Górnym.


Nad Sanem. Trochę Polski, trochę Ukrainy.


Pożegnanie z płytówką w BPN.


i przywitanie kamienistego szuterka :-) 


Lekko zmęczony bieszczadzki asfalt (Zarazek, może i asfalt, ale jakie widoki! :-D )


Posiedziałoby się przy nim - ale niestety za siatką.


Baza ludzi umarłych?


Klimkówka

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 4

Po Beskidzie błądzi jesień... eeee, jeszcze nie, to ostatni weekend kalendarzowego lata :-) Szkoda, ze rower połamany, ale na szczęście dobrzy ludzie pożyczyli :-)  Na rozruch wdrapaliśmy się na czworakach na Lackową, a potem zrobiliśmy pętelkę rowerową wokół zalewu. Głównie gładkimi asfaltami... nooo był epizodzik ze wspinaniem się ok. 70 metrów stromym zboczem z rowerem na plecach, ale kto by to rozpamiętywał, prawda? ;-)


Poranek nad zalewem Klimkówka.


Niby Beskid, a wierzby takie mazowieckie.


Jedna z wielu mijanych cerkwi.


Łosie? Nie spotkaliśmy żadnego :-)


Ale koniki były :-)


Grzybowisko.

W innej puszczy

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 23.09.2014 | Komentarze 3

Lato w pełni, a długi weekend zachęca do wypadu z miejskiego betonu. Wycieczka do Puszczy Niepołomickiej wydaje się świetnym rozwiązaniem.

Prastare dęby w prastarej puszczy.


Fajny mostek nad Rabą w Damienicach

Puszcza Kamieniecka

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 2

Upalna sierpniowa niedziela, czyli idealna pogoda na wycieczkę :-) Jadę kibelkiem KM z Wileńskiego. Po drodze dosiada się Zarazek. Wysiadamy w Toporze i zaliczamy rundkę leśnymi piachami do Barchowa (po drodze był i czas na schłodzenie kończyn w wodach Liwca). Powrót kibelkiem i na koniec szaszłyki w Zarazkowie. A że szaszłyk lubi pływać - do domu wróciłem komunikacją miejską :-D


Bagno w Puszczy Kamienieckiej.


Maczuga

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 1

Okolica przyjemna, widoczki fajne, ale te gzy! Nie dają spokoju, trzeba się ewakuować!

Jurajski klasyk. 


Zamek Kamieniec i okolice

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 3

Takie kręcenie w okolicach Krosna. Niby na mapie na północ, ale podjazdy trudniejsze niż w Bieszczadach ;-) (dobrze, że linka wymieniona)

Ruiny.

Widać, że w górach padało.

Leżą, hmmmm.. pokotem?

Na dobitkę

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 12.08.2014 | Komentarze 4

Dzisiaj dzień pieszego pasażera. Wyruszamy po siódmej. Tup, tup, tup do Chatki Puchatka. potem na Wetlińską i pod Smerek;  nie wiadomo kiedy 32 km się utuptały ;-). Niby chmury, ale upał, żar i pot.  A w powrotnej drodze niedzielni turyści, już wstali i na szlak się wysypali. Nawet już mnie nie drażnią. Ale coraz rzadziej słychać "cześć!", jeśli już ktoś się odzywa, to raczej "dzień dobry". A co tam! I tak lepiej niż nad Morskim Okiem :-P.
A po obiedzie jeszcze krótka przejażdżka asfaltem w stronę Berehów i oczywiście ognisko!

Połonina Wetlińska.

A w dole Wetlina.

Zwolnij....

...bo Cię Józio moresu nauczy :-)

Obowiązkowe wieczorne ognisko :-)

Sine Wiry

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 12.08.2014 | Komentarze 1


Na dzisiaj zaplanowana była wycieczka rowerowa. Ruszamy więc podbijać Bieszczady :-D. Najpierw asfaltem do Dołżycy. Na podjeździe na Przysłup szczela mi linka przedniej przerzutki. Prowizoryczna naprawa (nie da się zrzucić na najmniejszą zębatkę) i zmiana planów - jedziemy do Cisnej bo tam podobno jest serwis rowerowy. Serwisu jednak nie było, ale twardym trza być, ta mała zębatka to przecież fanaberia ;-). Uroczymi serpentynami  jedziemy  w górę mapy. Przed Polankami mała dygresja do Łopienki by zobaczyć cerkiewkę, a potem powrót i wspinaczka do Sinych Wirów. Nareszcie zrobiło się trochę chłodniej, ale w zamian kropi i grzmi. Przeczekać? Eeee tam, jedziemy. I słusznie, bo po 5 minutach wychodzi słońce. Teraz już większość trasy z górki, luzik. Co jakiś czas mijamy tabliczki informujące gdzie zaczynały i kończyły się wsie - jedziemy ścieżką historyczną Bieszczady Odnalezione. Ostatnie asfaltowe kilometry kręcimy pod górę i pod wiatr (wiatr przeszkadza bardziej). Zjadamy obiad, a potem do kwatery; cywilizacja i prysznic, a pod wieczór znów ognisko :-) Te Bieszczady wcale takie ciężkie rowerowo nie są (trzeba tylko dobrze zaplanować trasę ;-)  )


Tu kiedyś jeździła Bieszczadzka Ciuchcia.


Awaria.

Tam jedziemy. Pagóry fajne i słupy niczego sobie!


Smolarnia.

Cerkiew w Łopience.


W cerkwi.

Fajne kamyki. 

I kamyki trochę większe: Sine Wiry (udało się zrobić zdjęcie bez turystów ;-) )


Niebezpieczne podjazdy...

I zabezpieczone zjazdy.

Burza straszyła ale jeno pokropiło.

Tam jedziemy,  będzie z górki :-)


Górka z dołu.

A po wsi nie ma śladu :-(


Bieszczadzkie klimaty.


Rozruchowo po Pętli Bieszczadzkiej

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 3

Pierwszy dzień krótkiego wypadu w Bieszczady. Najpierw kąpiel w zalewie, Solińskim Zalewie i placek aldente na kamienistej plaży ;-) 
Około 15 zalogowaliśmy się w ulubionym miejscu zakwaterowania w Wetlinie. Czasu sporo, na góry za późno więc pod pozorem zakupów wskoczyliśmy na rowery żeby stwierdzić czy trudno się jeździ w Bieszczadach :-) Otóż, pętla bieszczadzka to jak mówią Gruzini: piece of cake. 

Most bieszczadzkiej wąskotorówki w Wetlinie - ruina, ale z klimatem

Taki okoliczny szuterek.

Mosteczek na Wetlinie - wiele takich po drodze. A torba na bagażnik tym razem nie pęka ;-)